Kiedy na świat przychodzi pierwszy nowy członek rodziny, zmienia niemal wszystko w życiu rodziców. Sprawdziłem to empirycznie – jestem ojcem dwójki cudownych dzieciaków – Jakuba (2 l.) i Anny (2 m.). Ojcostwo jest jednym z najważniejszych etapów w moim życiu i jednocześnie jednym z tych najbardziej wymagających, najciekawszych i odkrywczych.
Kiedy urodził się Kuba i z biegiem miesięcy stawał się coraz bardziej komunikatywny, dostrzegłem w nim człowieka w swojej organicznej postaci. Wydał mi się niesamowicie bliski, bo zrozumiałem, że jestem taki jak on, tylko z biegiem lat nauczyłem się „zachowywać”, bo zostałem „wychowany”.
Kuba jest moim najmłodszym nauczycielem, bo poprzez uważną obserwację jego zachowań, przypominam sobie co zapomniałem na swój temat. Wciąż uczę się czegoś nowego i tak naprawdę lekcji jest znacznie więcej niż 4.
Lekcja 1: Jest tylko TERAZ
Kiedy Kubuś budzi się rano, daje mnie i mojej żonie całusa i mocno się przytula, całą swoją głową. Kiedyś robił to jeszcze ciekawiej. Zwijał paluszki w piąstkę i pukał w moje czoło i pomagał otworzyć oczy, jakby wiedział, że jestem w środku. Kiedy je otwierałem, śmiał się od ucha do ucha i mówił „tata”. Zamiast skupiać się jak zwykle na codziennych sprawach – na tym co mam do zrobienia, czego nie zrobiłem wczoraj – zastygam w bezruchu i upajam się detalami buzi mojego malucha. W głowie cisza – jestem tu i teraz. Mam mniej czasu na to by rozmyślać o przeszłości i przyszłości. Nawet gdybym na chwilę tam się wybrał, Kubuś wyciąga mnie stamtąd w mgnieniu oka.
Zacząłem dzięki temu częściej zwracać uwagę na to, że w sumie jest jedynie TERAZ. Przeszłość de facto nie istnieje. Jest tylko utrwalona w przedmiotach i zapisana w różnych interpretacjach wspomnień ludzi. Przyszłość jest wypadkową działań i najczęstszych myśli. Dlaczego miałbym snuć wizje podszyte obawą, skoro mogę snuć piękne wizje sukcesów?
Żyj chwilą obecną, wspominaj przeszłość i nie lękaj się przyszłości, ta bowiem jeszcze nie istnieje i nigdy nie będzie istnieć. Jest tylko teraz. ~ Christopher Paolini
Lekcja 2: Bezwarunkowa radość
To właśnie nieustanna obecność Kubusia w TERAZ jest powodem bezwarunkowej radości. Każdy jest radosny gdy „się zapomni”, czyż nie? Tak to się mówi – „odczuwam radość, kiedy czas przestaje mieć znaczenie”. Bo tak naprawdę nie ma. Nikt mi nie zabroni być w danej chwili radosnym, bez względu na okoliczności. Paradoksalnie ten stan jest bardziej zasobny (produktywny), zwłaszcza w obliczu problemu lub trudnej sytuacji do rozwiązania.
Mój najmłodszy nauczyciel mówi mi wyraźnie, że nigdy nie jest za wcześnie, za późno lub nieodpowiedni czas żeby cieszyć się tym co mam w tej chwili i radować się z byle powodu. I tak podczas spaceru w deszczową pogodę kiedy z krzaków wychodzą ślimaki, kucamy i cieszymy się tym małym stworzonkiem, które dźwiga na plecach domek i doświadcza życia na walizkach w swoim własnym tempie.
Czasami muszę długo się zastanawiać nad tym z czego Kubuś się śmieje, co oznacza to, że dostaje głupawki bo biega od mamy do taty odbijając się jak piłka od naszych nóg. Cieszy się, bo rodzice są, on jest, my jesteśmy. I wystarczy. Do radości naprawdę nie potrzeba więcej. Każdy, dosłownie każdy problem jest tymczasowy.
Lekcja 3: Jego czas, to także mój czas
Naprawdę miałem z tym problem gdy trzeba było się nauczyć obsługi małego dziecka i przyzwyczaić do pewnych rutynowych obowiązków, a nawet nauczyć się wymyślać zabawy na poczekaniu.
Przyznam się bez bicia, że było wiele sytuacji, w których po prostu chciałem uciec, zrobić sobie wolne, bo nie wiedziałem jak uczestniczyć, jak to robić. Odkryłem w końcu, że Kubusiowi jest wszystko jedno jak, ważne żebym z nim był. Kiedy to zrozumiałem, zacząłem korzystać z czasu, który razem spędzaliśmy tak jak gdyby był to mój czas wolny, dla mojej zabawy czy rozrywki.
Lekcja 4: „Poczekamy…”
Nikt nie nauczył mnie tak wiele na temat cierpliwości co mój syn. Kiedy próbuję go popędzać, Kubuś robi wszystko, by pokazać, że on ma czas. I tak jest w toalecie, w przedpokoju, na spacerze, w usypianiu, …itp. Kiedyś przed pójściem spać Kuba miał dostać lekarstwo od mamy. Powiedziałem mu, że możemy w trakcie oczekiwania czytać bajeczkę. Odparł ze spokojem: „Poczekamy…” jakby miał zaraz dodać „delektujmy się tą chwilą”. Na pewno wyczuwał, że jestem myślami już przy swoich sprawach.
Zaakceptowanie, że pewne rzeczy mają swoją kolej i nie ma drogi na skróty było w wielu sytuacjach kluczowe 🙂 Jestem zdumiony jak przekłada się to na inne obszary życia.
Czas
Nie ma przypadków. Zauważyłeś, że ten tekst mówi o czasie. Mówi o nim nie bez powodu dla mnie ale też i dla Ciebie, skoro go czytasz.
Czym jest dla Ciebie czas?
Zyjesz w czasie czy przez czas?
Gdzie żyjesz? W przyszłości nieustannie marząc? W przeszłości żałując lub wspominając? A może żyjesz teraz?
Sprawdź czemu poświęcasz swój czas. Czy są to sprawy ważne? Ile tego czasu dajesz swoim najbliższym?
Największe ponoć, co można dać drugiemu człowiekowi to swój czas.
Nie dawanie swojemu dziecku czasu, jest jak okradanie swojej własnej przyszłości i kolejnych pokoleń, bo dzieci naśladują wszystko.